„Chciałbym, by rozważając swe niedoskonałości, umiał Ojciec poznać swą nędzę i z głęboką pokorą poprosił Boga o przebaczenie, gdyż inaczej ten, kto żyje własną wolą, zwykł od niej umierać, bo jest ona sama przez się zdeprawowana”. 
 
     [List 509 (P 3402); Rzym, 23 kwietnia 1640 r. do o. Piotra Pawła Berro]
     "Rozumiem, że o. Józef od św. Tomasza z Akwinu ma gitarę i gra na niej na sposób hiszpański, śpiewając rzeczy świeckie, oraz na sposób sycylijski i to nawet podczas publicznego wypoczynku. Niech Wasza Wielebność nakaże mu ode mnie, by natychmiast pozbył się gitary. W domu nie powinien znajdować się żaden instrument poza dzwonem".
 
     [List 508 (p 3400); Rzym, 27 kwietnia 1640 r. do o. Józefa Fedele, Neapol]
      „Niech Wasza Wielebność postępuje bardzo ostrożnie i wstrzyma obłóczyny, jak napisałem w poprzedniej poczcie. Skoro dwóch nowicjuszy uczy w szkole, drugi zajmuje się prowiantem, kolejny w zakrystii, to jakiż pożytek odniosą z nowicjatu? Dlatego nie należy mnożyć nowicjuszy nie mając odpowiedniego magistra i oddzielnego miejsca dla profesów, tak żeby nie mieli z nimi kontaktu nie tylko w okresie nowicjatu, ale i w okresie studiów przez dwa, trzy lata od jego zakończenia. Jeśli się tego nie zrobi, to wychowają się tak, jak to się wydarzyło z wieloma w przeszłości, którzy nie wiedzą, co to duch czy modlitwa; przeciwnie, doskonale znają rozrywki, a szczególnie jedzenie po kryjomu, jak to się obecnie tam dzieje. Tak więc lepiej jest, żeby było zakonników niewielu i dobrych niż wielu i rozwiązłych”. 
 
     [List 493 (P 3270); Rzym, 11 lutego 1640 r. do o. Jana Dominika Franchiego, Sycylia]
      „Choć jest napisane, że nie ma złości tak wielkiej jak złość kobiety (por. Ekl 25,17.26), to jednak większą się wydaje złość namiętnych i zatwardziałych zakonników, i tak będą w piekle bardziej pokarani. Im większa jest ich ślepota, tym większa winna być miłość dobrych zakonników, którzy modlą się za nich do Pana, aby wydostali się z niewoli wroga”. 
 
[L 453 (P 3082); Rzym, 6 maja 1639 r. do o. Jana Dominika Romaniego, Florencja]

 

     „Wasza Wielebność winien wiedzieć, że posłuszeństwo podwładnych nie wynika z posiadania dyplomu przełożonego, lecz z przykładu i dobrych dzieł, które czyni, i udzielania, jako pierwszy, pomocy we wszystkich rzeczach. A przez zaniedbanie tego i przez chęć postępowania jak przełożeni absolutni, doszło w dużej mierze do rozluźnienia dyscypliny w naszych domach. Przełożony "prius debet facere et postea docere" [najpierw winien czynić, a potem uczyć] w ten sposób, że można mu powiedzieć, że prawdziwym świadectwem jest i to, o którym ojcu mówię, ale i to, które ojcu zostanie wysłane pismem”. 
 
     List 447 (P 3055); Rzym, 19 marca 1639 r.do o. Józefa Fedele, Neapol]
     „Tam gdzie nie ma milczenia, nie ma modlitwy ani umartwienia, a jedynie wielkie rozprzężenie”. 
 
     [List 444 (P 3046); Rzym, 25 lutego 1639 r. do o. Jana Chrzciciela Constantiniego, Messyna]
     „Niechaj nauczyciele wiedzą, że jeżeli pracują z czystej miłości do Boga i zasieją w sercach dzieci jedno ziarenko miłości Bożej, Pan obdarzy ich stoma, jeśli są w łasce u Niego. W tej służbie dochód czy też wynagrodzenie jest tak pewne i tak wysokie, że wszyscy powinni dokładać najwyższych starań, by uczynić uczniów pobożnymi”. 
 
     [List 443 (P 3042); Rzym, 12 lutego 1639 r; do o. Jakuba Tocco, Carmagnola]
     „Ja ze swej strony, mając ponad 80 lat , często chodzę pomagać w szkołach, raz w jednej, innym razem w drugiej i tak też winien czynić każdy przełożony, choćby nie robił nic ponad wywołanie za każdym razem do recytacji dziesięciu czy dwunastu najmłodszych uczniów, chodząc po różnych klasach. Tym więcej jest powodów, by czynili to inni kapłani, łącznie ze spowiednikami, kiedy nie są zajęci”. 
 
[List 441 (P 3036); Rzym, 5 lutego 1639 r. do o. Jakuba Tocco, Carmagnola]

Stać się mężnymi żołnierzami życia duchowego

     „Niech Wasza Wielebność nawołuje nowicjuszy, by zapomnieli o sprawach doczesnych i skupili swą uwagę na tym, by stać się mężnymi żołnierzami życia duchowego. Osiągną to, jeżeli ze szczególnym zainteresowaniem będą się uczyć cnoty świętej pokory […]”.
 
[List 435 (P 3011); Rzym, 15 stycznia 1639 r. do o. Jana Dominika Romaniego, Florencja]
     „Pragnę uciąć wiele procesów sądowych, bo nawet jeżeli rację ma zakon, nie jest dobrze, by wytaczał on w tej sprawie proces. Trzeba raczej ustąpić, nawet z pewną szkodą dla naszej strony, spoglądając ku Bogu, aby procesami nie obrazić Jego Boskiego Majestatu ani bliźniego. Bez wątpienia Jego Boski Majestat obdarzy (nas) gdzie indziej z większą obfitością. Pragnąłbym, aby ten duch panował wśród wszystkich naszych zakonników i by tak właśnie ufali Bogu, który hojnie nagradza”. 
 
     [List 431 (P 2974); Rzym, 20 listopada 1638 r. do o. Piotra Franciszka Salazara Maldonado, Neapol]
     „Zakonnik, który nie potrafi się modlić, jest bowiem niczym bezbronny człowiek, którego można zranić ze wszystkich stron”. 
 
     [List 431 (P 2974); Rzym, 20 listopada 1638 r. do o. Piotra Franciszka Salazara Maldonado, Neapol]
     „Bóg daje zakonnikowi, któremu nie brak żywności i odzieży, wielką okazję do spożytkowania inteligencji w jej właściwym przedmiocie, jakim jest błogosławiony Chrystus Ukrzyżowany, w którym mieszczą się niezliczone skarby duchowe, schowane dla tego, któremu obrzydły przyjemności zmysłowe, kocha zaś rozkosze ducha. Módlmy się do Pana, by obdarzył nas duchem i żarliwością, abyśmy mogli naśladować Go w miarę naszych możliwości”. 
 
     [List 424 (P 2921); Rzym, 14 sierpnia 1638 r. do o. Hieronima Laurentiego, Nursja]
     „Niech Wasza Wielebność nie dziwi się nowemu rozporządzeniu, którego, jak postanowiłem, będzie się przestrzegać we wszystkich domach; aby co miesiąc wiadomo było, kto i ile razy opuścił akty wspólne, a szczególnie modlitwę poranną. Nie jest to polecenie dotyczące waszego domu, lecz także wszystkich pozostałych. I choćby było to wbrew odczuciu niektórych czynię to dla rozwoju duchowego wszystkich”. 
 
     [List 417 (P 2876); Rzym, 5 czerwca 1638 r. do o. Jana Dominika Romaniego, Florencja]


     „Co się tyczy szkół, jako że jest to nasz podstawowy instytut, należy starać się prowadzić je z wielką starannością w zakresie nauk humanistycznych, po to aby przyciągnąć uczniów do szkół. Ale naszym głównym celem winno być nauczanie bojaźni Bożej. Do tego jest zobowiązany każdy nauczyciel pod karą tego, że jego trud materialny nie zostanie nagrodzony życiem wiecznym”. 
 
     [List 417 (P 2876); Rzym, 5 czerwca 1638 r. do o. Jana Dominika Romaniego, Florencja]
     "Gdyby księża z naszego zakonu wiedzieli, jak ważna jest praca z miłości do Boga, ani przez chwilę nie pozostawaliby bezczynnymi. A gdyby czas, którego nie mogą wykorzystać na pomaganie dzieciom, jak nakazuje nasz instytut, spożytkowali na czytanie "Drogi doskonałości" św. Teresy, zobaczyliby, jak rozpłomieniają się ich serca, albowiem słowa owej świętej wywierają wielki wpływ na tego, kto czyta je z pobożnym nastawieniem”. 
 
     [List 416 (P 2860); Rzym, 15 maja 1638 r. do o. Jana Chryzostoma Periego, Savona]
     „Och, jakże boli mnie to, że kapłani, którzy winni dawać przykład świętego posłuszeństwa i pokory, przodują w dawaniu przykładu pychy, okazując lekceważenie przełożonemu, poprzez którego Bóg ostrzega ich po ojcowsku! Nie rozumieją słów, które Chrystus wypowiedział do przełożonych: Qui vos audit me audit, et qui vos spernit, me spernit! (Łk 10, 16). O, jak wiele znaczyłby przykład kapłanów w dziele przemiany duchowej kleryków i braci. I przeciwnie, jak wielki rachunek będą musieli zdać Bogu kapłani za zły przykład dawany klerykom i braciom!”
 
[List 412 (P 2835); Rzym, 3 kwietnia 1638 r. do o. Jana Dominika Romaniego, Florencja]

Zmywałem naczynia

     „Co się tyczy zmywania naczyń, ja sam, który pracuję nie mniej od tych, którzy dają lekcję, nie tylko to robiłem, ale również chodziłem po Rzymie z sakwą na ramieniu, żebrząc o chleb oraz towarzysząc uczniom, a i teraz gotów jestem to czynić, bowiem regnum coelorum vim patitur et violenti rapiunt illud [królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je] (Mt 11, 12)”. 
 
     [List 404 (P 2557); Rzym, 18 lipca 1637 r. do o. Jana Chryzostoma Periego, Neapol]

Zajęcia marnotrawnego syna

     „Jeżeli chodzi o szkoły, cieszę się, że działają, jak należy, i wzywam wszystkich, by troszczyli się o nie z wielką pokorą i miłosierdziem, jeżeli będziecie bowiem pracować tylko po to, by sprawić radość Bogu błogosławionemu, w najmniej oczekiwanym momencie ześle On możliwość spłacenia długów i powiększenia domu, jeżeli jednak nie zadbacie o to, by działać z należytą cierpliwością i miłosierdziem, choćbyście dali wiele bardzo udanych przedstawień (teatralnych), by przypodobać się ludziom, nie zdziałacie nic w obecności Boga. Tak więc porzućcie na razie te zajęcia syna marnotrawnego”. 
 
     [List 402 (P 2726); Rzym, 23 maja 1637 r. do o. Jana Chryzostoma Periego, Neapol]
     „Jeżeli Wasza Wielebność pragnie korzyści z rozwoju duchowego uczniów, co jest obowiązkiem nauczyciela, musi z wielkim zapałem i pokorą prosić Boga błogosławionego o podobną łaskę, ten bowiem, kto nie ma w sobie żaru i miłości Bożej, nie może przekazać ich innym. Każdego dnia, raz lub kilka razy, potajemnie, szczególnie zaś w czasie mszy trzeba prosić Boga o tę szczególną łaskę zbierania owoców pracy z chłopcami, którzy przychodzą do naszych szkół. Jeżeli uzyska Ojciec od Boga błogosławionego tę łaskę, osiągnie wielkie zasługi dla siebie i wielką użyteczność dla bliźniego”. 
 
     [list 401 (P 2717); Rzym, 13 maja 1637 r. do o. Hieronima Laurentiego, Nursja]

o. Onufry Conti - pierwszy polski prowincjał


Onufry Conti od Najświętszego Sakramentu urodził się w Neapolu w 1606 r. Porzuciwszy studia medyczne, wstąpił do naszego zakonu 29 maja 1629 r. Śluby uroczyste złożył w Neapolu 29 maja 1631 r., a 4 października 1631 r. w Sorrento otrzymał święcenia kapłańskie. W latach 1632–1633 przebywał w Poli. Potem przebywał w Rzymie jako mistrz nowicjuszy, którym był do 1634 r. W tym samym roku został wysłany przez Kalasancjusza na Sycylię i mianowany rektorem Palermo. W 1637 r. przewodniczył pierwszej kapitule prowincji Sycylii. W październiku i listopadzie 1637 r. wziął udział w pierwszej kapitule generalnej zakonu. W 1638 r. został mianowany prowincjałem Moraw. W 1641 r. ponownie uczestniczył w kapitule generalnej w Rzymie, po czym mianowano go prowincjałem Neapolu; nominacja ta jednak nie została zrealizowana, ponieważ 20 maja tegoż roku ponownie otrzymał nominację na prowincjała Moraw. Przez te wszystkie lata o. Conti pracował odważnie na rzecz ekspansji naszego zakonu na terenach środkowoeuropejskich. Ale w drugiej połowie 1643 r. powrócił do Rzymu, aby wesprzeć Kalasancjusza w trudnych chwilach wizytacji apostolskiej. Przygnębiony sytuacją zakonu postanowił wstąpić do kapucynów (1644 r.), ale po czterech miesiącach powrócił do zakonu i udał się do Poli, skąd wizytator i o. Cherubini wysłali go do Nursji. Po redukcji inocentyńskiej powrócił do Polski; w 1648 r. wrócił do Italii, aby zająć się w Neapolu swą matką staruszką. Zaraz potem udał się do Rzymu i Kalasancjusz wysłał go na Sardynię. Ponownie skierował się do Polski, by wziąć udział w koronacji Kazimierza II. Zachorowawszy w Warszawie, wyjechał do Nikolsburga, a pod koniec 1649 r. opuścił Morawy i powrócił do Rzymu. Raz jeszcze wrócił do Polski w 1652 r., stamtąd zaś, w 1655 r., znów do Rzymu. Po częściowej reintegracji zakonu został mianowany przez o. Castillę prowincjałem Germanii i Polski. Podczas kapituł generalnych w 1659 i 1671 r. zostałby wybrany generałem zakonu, gdyby członkowie kapituły mogli głosować zupełnie swobodnie. Mimo że nie mógł uczestniczyć osobiście w kapitule pośredniej w 1665 r. uczynił wszystko, co było w jego mocy, by uniknąć ponownego wybrania o. Scassellattiego, co też osiągnął. Ojciec Fedele ponownie mianował go prowincjałem Sardynii 27 maja 1671 r. Ojciec Conti przywrócił w tej prowincji regułę zakonną. Ze względu na poważną chorobę, poprosił o zezwolenie na odejście ze stanowiska zarządzającego prowincją, uzyskał je i wycofał się do domu w Posilipo. Wziął jeszcze udział w kapitule prowincjalnej w Neapolu w 1677 r., na której został wybrany członkiem (z prawem głosu) kapituły generalnej w tym samym roku. Niemało napracował się podczas jej trwania nad wyborem o. Karola J. Pirroniego. Zmarł w aureoli świętości w Neapolu 4 stycznia 1686 r. Kapituła generalna z 1692 r. postanowił wszcząć jego proces beatyfikacyjny, jak się jednak zdaje, nigdy tego nie zrealizowano. Ojciec Santha nie waha się twierdzić, że o. Conti był jednym z najświetniejszych synów Kalasancjusza, któremu wiele zawdzięcza cały zakon, szczególnie jednak prowincje środkowoeuropejskie (por. ES, I, 154–157).