“[...] słowo „zmartwienie” nie podoba mi się bardzo, któż może mieć bowiem więcej powodów do zmartwienia ode mnie, skoro z wielu stron nadchodzi tyle przyczynków do wielkiego zmartwienia, jednak uważając, iż wszystko przychodzi z ręki Boga i że wszystko, co robię, robię z miłości do Niego, który jest Ojcem tak dobrotliwym i łaskawym, znoszę cierpliwie każdą rzecz, zdecydowany umrzeć raczej aniżeli zrezygnować z przedsięwzięcia i w ten sposób odrzucam wszelkie zmartwienia i melancholię”. 

     [List 180 (P 1148), Rzym, 7 lipca 1629, do o. Jana Garcii]